Wspomaganie farmaceutyczne część I: Testosteron

 

Witaj w pierwszym z artykułów poświęconych wspomaganiu farmaceutycznemu w którym skupiam się na głównym hormonie anabolicznym – testosteronie. Od razu na wstępie chcę zaznaczyć:

 

Absolutnie nie namawiam nikogo do stosowania sterydów anaboliczno-androgenicznych

 

Co więcej, jeżeli masz poniżej 21 lat i trafiłeś na ten artykuł, to odradzam Ci BARDZO stosowanie sterydów – możesz zepsuć sobie zdrowie na resztę życia. Znam takie przypadki osobiście.

Ten artykuł pełni funkcję wyłącznie edukacyjną oraz informacyjną – wiadomo, że każdy decyduje o swoim życiu na własną rękę.

No to jedziemy 🙂

 

Krótka historia sterydów anabolicznych

 

Od setek lat ludzie szukali różnych sposobów aby wspomóc swoje wyniki w sportach. Cofając się w czasie do starożytnej Grecji już wtedy atleci pierwszych Olimpiad wsuwali owcze jądra, żuli grzyby mające podnosić wytrzymałość, pijali herbaty „anaboliczne” i mieli specjalne diety aby przekroczyć jak najbardziej swoje dotychczasowe granice możliwości. Jak i dziś, również wtedy doping był nielegalny, choć teraz wiemy że większość ówczesnych sposobów oczywiście nie przynosiła spodziewanych efektów.

Era wspomagania farmaceutycznego w sportach tak na serio rozpoczęła się z wynalezieniem testosteronu. Owszem, wcześniej sportowcy stosowali efedrynę czy kokainę dla zwiększenia wytrzymałości, ale to dopiero ten syntetycznie opracowany męski hormon anaboliczny i konsekwentnie jego różne związki sprawił, że atleci zaczęli czynić ogromne postępy w krótkim czasie.

Ciężko sprecyzować kiedy rozpoczęło się wykorzystanie testosteronu w sportach sylwetkowych i siłowych. Pierwsza synteza miała miejsce w 1935 roku za czym idzie dramatyczny rozwój medycznie stosowanych sterydów anabolicznych. Wiemy na pewno, że praktycznie każdy kulturysta w latach 60-tych mógł mieć z nimi styczność (pośrednio lub bezpośrednio) – w tym również Polscy kulturyści. Działo się to między innymi dzięki wysokiej dostępności łatwej w dawkowaniu wersji tych leków – zarówno polska wersja Dianabolu (substancja aktywna: metandienon) czyli dobrze znany Metanabol jak i zachodnio-niemiecki Primobolan i słynny z Olimpijskich zawodów wschodo-niemiecki Turinabol mają formę tabletek bądź kapsułek.

I choć sterydy wstrzykiwane były już wtedy dostępne (głównie Nandrolon i Primobolan) były to środki albo trudne w przyjmowaniu (w przypadku Nandrolonu zastrzyki należałoby robić dosłownie codziennie) albo nie oferowały spektakularnych efektów Dianabolu. Dopiero z wynalezieniem Decan Durabolinu pod koniec lat 60-tych rozpoczęła się na serio era iniekcyjnego dopingu gdyż oferował on znaczne przyrosty masy mięśniowej w krótkim czasie.

Jak mocne były ówczesne środki? Primobolan jest dosyć łagodnym sterydem, ale Dianabol? Najsłynniejszy kulturysta świata Arnold Schwarzenegger zbudował ogromną część swojej masy mięśniowej właśnie na Dianabolu, który prawdopodobnie zaczął brać już w okolicach 14 roku życia. Musimy pamiętać, że wtedy sterydy nie były nielegalne i nie zdawano sobie sprawy z ich potencjalnych negatywnych, długoterminowych efektów na zdrowie.

Krąży nawet anegdota o młodym Arnoldzie, kiedy to wpadł zdyszany na siłownię (Arnold miał wtedy trenera, austriackiego ciężarowca), wrzucił sobie do ust kilka tabletek „metki”, przełknął je i powiedział „No, to teraz mogę brać się za trening” (swoją drogą w 1992 roku ukazała się nielicencjonowana biografia Arnolda, gdzie autorka przeprowadziła wywiady z osobami z jego otoczenia z tamtych lat i wychwyciła mnóstwo ciekawych informacji na temat jego początków, zwłaszcza eksperymentowania ze sterydami w tamtych latach). Jako steryd budujący masę, Dianabol jest niesamowicie popularny również i dziś z racji formy tabletek, niskiej ceny i tego że po prostu działa.

Wracając do testosteronu: najczęściej obecnie stosowana we wspomaganiu wersja – enantan testosteronu – w owych czasach była rzadkością i luksusem, pomimo tego że została wynaleziona w latach 50-tych XX wieku. Dziś jest praktycznie podstawą każdego cyklu sterydowego.

 

Dlaczego właśnie testosteron?

 

Zamiast opisywać dokładnie każdą fizjologiczną funkcję tego popularnego hormonu, skupię się po prostu na jego najistotniejszych pozytywnych efektach, którymi są:

zwiększona siła i wytrzymałość, za czym idzie znacząca poprawa wyników w sportach i maksymalizacja ilości suchej masy ciała w danej kategorii wagowej,

dramatyczne zwiększenie poziomu syntezy protein, czego wynikiem jest silnie anabolicznie środowisko i zwiększona hipertrofia mięśni, w tym szkieletowych,

silna działalność lipolityczna – dzięki superfizjologicznym dawkom testosteronu możemy budować mięśnie i spalać tłuszcz jednocześnie! Co więcej, ma to nawet miejsce przy kompletnym braku treningu siłowego, tak silny jest to efekt.

Widać już więc dlaczego każdy sportowiec skorzystałby niesamowicie na suplementacji testosteronem. Co więcej, nawet Ci, którzy stosowali w przeszłości doping sterydami (np. przed rozpoczęciem profesjonalnej kariery) i odstawili je zupełnie, mają znaczącą przewagę nad atletami którzy są i byli zawsze „czyści”. W tej chwili hipoteza dlaczego tak się dzieje bazuje na mechanizmie tworzenia nowych włókien mięśniowych, który sterydy anaboliczne wyraźnie wspomagają. Ponieważ każde włókno może przybrać na grubości tylko w ograniczonym stopniu, więcej włókien = więcej mięśni i większy potencjał rozwoju siły. I to na całe życie! Przykładowo, słynna w latach 80-tych wschodnio-niemiecka atletka w rzucie kulą, w dalszym ciągu osiągała wynik o 1 metr lepszy niż jej najlepsza życiówka przed rozpoczęciem dopingu Turinabolem całe lata po odstawieniu tego środka.

No dobrze, wiemy już że testosteron potrafi wspomóc efekty w praktycznie każdej dyscyplinie sportowej. Czy suplementacja testosteronem pociąga za sobą negatywne skutki? Jak z każdym lekiem, ich częstotliwość i niebezpieczeństwo zależy od ilości przyjmowanej substancji:

około 125-150 mg testosteronu tygodniowo pozwala osiągnąć górne naturalne granice fizjologiczne i jest to dawka stosowana w terapii hormonalnej dla osób wytwarzających mało naturalnego hormonu. Negatywne skutki tej dawki to w tej chwili sprawa mocno dyskusyjna – na pewno może powodować niegroźny wzrost prostaty i potencjalnie pogorszyć stan osób z rakiem prostaty, natomiast tak niska dawka nie zdaje się mieć negatywnych efektów na serce i układ krwionośny (a może mieć wręcz pozytywne). U mężczyzn po andropauzie terapia testosteronem dramatycznie podnosi jakość życia, a być może nawet je statystycznie wydłuża! Niestety nawet ta dawka może nasilić wypadanie włosów u osób na to podatnych jak również wahania poziomu estrogenu w organizmie, stąd terapii testosteronem towarzyszy czasami kilka innych leków aby kontrolować ewentualne skutki uboczne – o czym też za chwilę przeczytasz.

pomiędzy 300-500 mg tygodniowo to dawka typowa na pierwszy cykl ze sterydami iniekcyjnymi, który najczęściej trwa pomiędzy 12 a 16 tygodni. W tej dawce naturalna produkcja testosteronu zacznie znacząco zanikać w ciągu pierwszego miesiąca cyklu, bardzo prawdopodobne jest wystąpienie trądziku, wypadania włosów (u osób genetycznie predysponowanych), porostu włosów w miejscach w których byśmy ich sobie zdecydowanie nie życzyli, pogrubienia się lewej komory serca (co dzieje się u każdego kto trenuje siłowo i jest niegroźne i odwracalne – natomiast obecnie nie wiemy na ile zmiany te wywołane „rozsądnymi” dawkami testosteronu są niebezpieczne – podejrzewamy natomiast że w wielu wypadkach mogą nie być do końca odwracalne). Wzrost prostaty jest również wysoce prawdopodobny, choć może się ona częściowo zmniejszyć po odstawieniu leku. Testosteron w tej dawce dodatkowo negatywnie wpływa na pracę wątroby (choć zdecydowanie mniej niż sterydy doustne), ciśnienie krwi i poziomy „dobrego” i „złego” cholesterolu oraz poziom lipidów we krwi co może prowadzić do kalcyfikacji naczyń krwionośnych i powstawania chorób układu sercowo-naczyniowego. Te ostatnie negatywne efekty mogą zostać zminimalizowane przy niskotłuszczowej diecie (jeżeli chcesz zadbać o swoje zdrowie i jednocześnie zmaksymalizować efekty na cyklu to służę pomocą), małej ilości cukrów prostych i dużych ilościach treningu cardio, które poprawi pracę serca i pomoże kontrolować poziom lipidów oraz polepszy gospodarkę cholesterolu.

– 700 mg i więcej tygodniowo to dawki używane zwykle w drugim i kolejnych cyklach sterydowych – następuje nasilenie występowania i rozmiar skutków ubocznych, jak również zwiększone efekty pozytywne – ponieważ jednak czułość receptorów androgenowych jest niższa niż przy naszej pierwszej „przygodzie” że sterydami (redukuje się ona z każdym cyklem), efekty takiej dawki są mniejsze niż tej z pierwszego cyklu sterydowego. Stąd u kulturystów często praktyka tzw. stackingu, czyli łączenia kilku sterydów anabolicznych w jednym cyklu aby zaatakować receptory z większą mocą.

W amatorskim stosowaniu tych leków najlepszą opcją jest zawsze używanie najmniejszej skutecznej dawki – pozwala to zminimalizować efekty negatywne tych środków w dalszym ciągu dostarczając sporą ilość pozytywnych.

A co z libido i ogólnie popędem seksualnym? Badania nie są jednoznaczne w tej kwestii! Wiele z nich wskazuje, że nadmierna suplementacja testosteronem może nie mieć często oczekiwanej reakcji podniesienie poziomu libido, co oznacza że relacja ta jest bardziej skomplikowana niż by się wydawało. Jedno jest pewne – zbyt niska produkcja testosteronu negatywnie wpływa na funkcje seksualne.

Testosteron w większych dawkach, łączony z innymi sterydami i w dłuższych cyklach może spowodować całkowite zablokowanie naturalnej produkcji tego hormonu, co oznaczać będzie konieczność wstrzykiwania go do końca życia – jest to niestety możliwość, z którą każdy stosujący doping w większych ilościach musi się liczyć.

 

Sterydy anaboliczne w superfizjologicznych dawkach statystycznie skracają życie

 

Jeżeli myślisz, że jest inaczej bo ktoś Ci tak powiedział lub przeczytałeś gdzieś to nie daj się oszukać! U wielu osób zmiany w organizmie wywołane dopingiem nigdy nie cofają się całkiem do wartości przed jego stosowaniem. Zgrubienie i usztywnienie lewej komory serca może nie być problemem w wieku 20-40 lat, ale w wieku 60 lat już może nim zacząć być a nawet doprowadzić do przedwczesnego ataku serca. Wszystko zależy od kombinacji naszych genetycznych predyspozycji oraz ilości hormonów jakie przyjmowaliśmy i długości okresu stosowania dopingu sterydami anabolicznymi, nie mówiąc już o trybie życia. Jedno jest pewne – sterydy nie są i nigdy nie będą obojętne dla organizmu.

 

Formy testosteronu i ich okres półtrwania

 

  • sustanon/omnadren 15 dni
  • cypionat 12 dni
  • enanat 10.5 dni
  • propionat 3.5 dni
  • zawiesina 1 dzień lub mniej
  • fenylopropionat 4 i pół dnia
  • isocaproate 9 dni.
  • dekanian 15 dni
  • undekanian 16,5 dnia

 Okres półtrwania oznacza ilość czasu, po jakim stężenie leku we krwi zmniejszy się do połowy wartości początkowej. Przykładowo, jeżeli nasz poziom testosteronu po iniekcji i początkowym wchłonięciu/dystrybucji osiąga wartość 1700 ng/dl (naturalny poziom to 300-1000) i użyliśmy cypionatu, po 12 dniach ta wartość będzie wynosić w okolicach 850 czyli już w fizjologicznych ramach.

Najpopularniejszą formą testosteronu jest wspomniany przeze mnie na początku enanat, który wstrzykuje się raz, lub lepiej – dwa razy w tygodniu, dzieląc tygodniową dawkę na dwie. Inne formy są używane np. w terapii hormonalnej (jak undekanian) lub u sportowców którym zależy na szybkim wyprowadzeniu hormonu z organizmu (zawiesina w krwiobiegu jest niewykrywalna już po dwóch dniach od ostatniego zastrzyku) i są zdecydowanie mniej popularne w amatorskim stosowaniu. Z perspektywy kogoś, kto stosuje wspomaganie testosteronem istotne jest utrzymanie w miarę stabilnego poziomu tego hormonu we krwi, ponieważ jego wahania sprzyjają zwiększeniu skutków ubocznych wywołanych zmieniającym się adekwatnie poziomem estrogenu (antagonisty testosteronu) – i narażeni jesteśmy bardziej na trądzik czy nawet ginekomastię. Stąd, enanat wstrzykiwany dwa razy w tygodniu umożliwi bardziej stabilne uwalnianie testosteronu do krwiobiegu w porównaniu do wstrzykiwania go raz na siedem dni.

 

 

Najpopularniejsze leki stosowane przy wspomaganiu testosteronem

 

Przyjrzyjmy się najczęstszym środkom farmaceutycznym towarzyszącym typowemu cyklowi z testosteronem:

 

Kontrola estrogenu w trakcie cyklu

(zapobiega zatrzymywaniu wody i ginekomastii czyli rozrostu gruczołu piersiowego):

 

Eksemestan – typowe dawkowanie do 12,5 mg dziennie lub 25 mg co drugi dzień, stosowany w dłuższych cyklach zapobiega „estrogenowemu odbiciu” po zakończeniu cyklu permanentnie wyłączając enzym odpowiedzialny za aromatyzację (istotny krok w syntezie estrogenu)

Anastrozol – środek o łagodniejszym działaniu i praktycznie braku środków ubocznych przy normalnym dawkowaniu. 0,5 mg co drugi dzień to typowa dawka od której zaczyna się stosowanie tego leku.

Nie omawiam tu prawdziwych harpaganów typu letrozol, amator ich raczej nigdy nie będzie potrzebował. Leki kontrolujące estrogen stosuje się w wypadku, gdy zaczynają występować negatywne efekty uboczne produkcji tego hormonu – co nie zawsze musi mieć miejsce! Najlepiej jest mieć je „pod ręką” i stosować jedynie gdy zajdzie taka potrzeba (np. nie ustępujące swędzenie w sutkach lub co gorsza bolesność).

 

Kontrola DHT w trakcie cyklu

(pomaga w zatrzymaniu wypadania włosów i powstrzymuje rozrost prostaty)

 

Finasteryd – 1 mg dziennie w przypadku włosów, 2.5-5 mg dziennie dla ochrony prostaty w trakcie cyklu

UWAGA: Finasteryd niesie za sobą ryzyko wystąpienia trwałych problemów z erekcją (w zależności od dawki i długości stosowania) i – ponieważ wpływa jedynie na DHT – wystąpienie estrogenowych środków ubocznych w związku z tym należy mieć w pobliżu anastrozol.

 

Odblokowanie naturalnej produkcji testosteronu po cyklu

(PCT – Post Cycle Therapy)

 

– Tamoksyfen – najlepszy obecnie lek do tego celu, dawkowany zwykle w ilości – tydzień 1: 40 mg /dzień 2: 40 3: 20 4: 20 po 12 tygodniowym cyklu. W 16-tygodniowym warto dodać 5 tydzień. Pozwala również na poprawę poziomu cholesterolu po cyklu.

Klomifen – często stosowany razem z tamoksyfenem (zupełnie niepotrzebnie), w Polsce bardziej popularny choć ma gorsze efekty uboczne (zwłaszcza związane ze wzrokiem) i słabiej wpływa na poprawę naturalnej produkcji testosteronu niż tamoksyfen więc stosowany musi być w większych dawkach: tydzień 1 150 mg, 2: 150 3: 100 4: 100 i opcjonalnie 5: 50

HCG – ludzka gonadotropina kosmówkowa – o dozowaniu pisał nie będę, ponieważ jest ono wysoce indywidualne i zależy od długości cyklu oraz ilości sterydów anabolicznych w nim użytych (jak ktoś bardzo potrzebuje wiedzieć to może do mnie napisać wiadomość i spróbuję pomóc). Służy przede wszystkim mocnemu pobudzeniu jąder do produkcji testosteronu po ciężkich i/lub długich cyklach. Ma synergiczne działanie z tamoksyfenem (ale nie klomifenem). Konieczny wtedy będzie również eksemestan, gdyż powyższa kombinacja wpłynie silnie na wystąpienie estrogenowych skutków ubocznych i a tamoksyfen redukuje skuteczność anastrozolu. Generalnie 99,9% stosujących wspomaganie sterydami nigdy nie będzie potrzebować HCG i w zupełności wystarczy im tamoksyfen do odblokowania produkcji „domowego” testosteronu.

 

Testosteron i wspomaganie u kobiet

 

Absolutnie odpada. Są środki, które mają minimalne lub praktycznie brak skutków ubocznych u kobiet – testosteron wstrzykiwany nie jest jednym z nich – nawet w małych dawkach niesie ryzyko wirylizacji (wystąpienia cech męskich) co jest w dużej mierze NIEODWRACALNE. Sio, sio.

  

Skąd bierze się dzisiejszy testosteron?

 

Praktycznie całość testosteronu obecnie na rynku produkowana jest przez podziemne laboratoria, które są – jak praktycznie wszystko w życiu – lepsze i gorsze. Dobrze jest sugerować się recenzjami danego producenta, zwłaszcza tymi w których robiono badania krwi. Testosteron z dobrego źródła będzie przejrzysty, często praktycznie nieodczuwalne uczucie po wstrzyknięciu do mięśnia (tzw. „pip”) choć nie jest to regułą. Ten z kiepskiego nie dość że może mieć np. połowę reklamowanej substancji, to jeszcze przykładowo zbyt wysoki poziom alkoholu benzylowego czy benzoesanu benzylu, które są rozpuszczalnikami używanymi do podniesienia stężenia testosteronu na 1 ml oleju. Krótko mówiąc – jest to coś, co wstrzykuje się domięśniowo więc upewnijmy się, że pochodzi ze sprawdzonego źródła a nie z laboratorium kolegi ważącego testosteron w piwnicy u babci za regałem z zakurzonymi ogórkami.

Na tym zakończymy artykuł poświęcony dziadkowi sterydów anaboliczno-androgenicznych! Pomimo sporego wieku trzyma się świetnie. W kolejnym artykule przybliżę Wam sterydy oralne, spojrzymy na ich użyteczność w amatorskim rozwoju sylwetki – również u kobiet. Dowiemy się czy same cykle oralnych sterydów (bez testosteronowej bazy) mają sens i czy są one faktycznie tak niebezpieczne dla wątroby jak wiele osób zdaje się twierdzić.. Nie zapomnij polubić Universal Aesthetics na fejsie jeżeli nie chcesz go przegapić!

Do przeczytania!

– Konrad Łącki